poniedziałek, 17 grudnia 2012

Wybór pierwszego motocykla.


Na ten temat jest dużo w internecie napisane, ja chciałbym opisać moje doświadczenia i przemyślenia. Mogą one być wskazówką dla początkujących motocyklistów, ale nie muszą :)



W czasach kiedy ja zapadałem na chorobę zwaną motocyklizmem, ewolucja w użytkowaniu motocykli była naturalna. Człowiek uczył się jeździć na dwóch kółkach zaczynając od roweru, potem mając kilkanaście lat przychodził motorower, najpierw z biegami w kierownicy, potem taki z biegami zmienianymi nogą, a potem jakaś wsk-a, czy wfm-ka... szczytem marzeń była jawa, czy emzeta, a pojemności od niecałych 50 do 350 centymetrów sześciennych.





Tak przebiegała moja nauka jazdy na motocyklu i nabywanie doświadczenia w tej jeździe. Oprócz tego, że uczyłem się opanowywać stopniowo coraz większe maszyny, to, co jest wg mnie jeszcze ważniejsze, nabywałem doświadczenia w ruchu ulicznym, oraz zapoznawałem się z asfaltem... :) Dużo łatwiej znieść ból upadku na kilku-dziesięciokilogramowym motorowerze, którego maksymalna prędkość wynosi 40 km/h niż na dwustu-parokilogramowym motocyklu jadącym z dużo większą prędkością. Dużo łatwiej też nauczyć się pewnych odruchów, które potem "ratują dupę" na jawce mustang, niż na R6 :)



Motocykl to takie urządzenie dla, którego stanem naturalnym, kiedy się nie porusza, jest ochota do leżenia na boku. Pewnie wiedzą o tym wszyscy, ale nie do każdego to dociera. Jest takie powiedzenie, że motocykliści dzielą się na tych co leżeli, na tych co leżą i na tych co będą leżeli... Ryzyko, nawet powiedziałbym duże ryzyko upadku, jest wpisane w jazdę na motocyklu. To ryzyko zmniejsza się wraz z doświadczeniem i umiejętnościami motocyklisty, a zwiększa się wraz z jego brawurą i brakiem nabytych odruchów, czyli brakiem doświadczenia. Każdy może sobie to uświadomić na początku sezonu. Nawet jak ma się przejeżdżone kilka, czy kilkanaście sezonów, to na wiosnę po 3-4 miesięcznej przerwie, trzeba się "wjeździć". Trzeba włączyć w swojej czaszce program do jazdy na motocyklu :). A program ten jest tym lepszy i tym pewniej działa im więcej kilometrów mamy przejechane i im więcej pokonaliśmy przeciwności na drodze. Każdy, nawet najlepszy popełnia błędy, ale naprawdę dużo mniej boli błąd popełniony na komarku... Dlatego zaczynajcie od małych maszyn, nabierajcie wprawy i doświadczenia, a potem przesiadajcie się na litry.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz